sobota, 1 września 2012

dawniej

Józef Czechowicz

szły lipy
gubiły kwiat
mały byłam żaglem łez nakryty
ale to się chyba nie zmieści
w rymami szytej
opowieści

szły liipy

gubiły kwiat
uśnij nuciły sprzętów skrzypy
bębenek mój drewniany koń
w globusie zaklęty świat

nocą bezsenną naprzeciw łóżka

poruszało się duże okno wędrowało
zapadała się w otchłań poduszka
wichr porywał leżące olało

wszyscy spali nie spały lęhi

z lustra wynurzały się suche jak patyk
hyczały maleńki rnaleńfci
będziesz jak ojciec w KiZputalu wariatów

nic można było budzić mamy

żeby powiedzieć to straszne
dobre lipy chodzą pod domom
sypia kwiatami
jeśli zasypią przerażenie zasnę

tak z głowa żaglem łez nakryta

płynąłem ciężko do świtu
a świt otwierał mi oczy

kwitł świat

cóż mi globus konik bębenek malowany
oto słońce świeci na tapczany
świeci matka siostra i brat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz