Hafez, Hafiz, Szamsoddin Mohammad
Od dawna już władczyni mego serca wieści mi nie przysyła.
Listów nie pisze. Nie dba o mnie. Nawet pozdrowień nie przysyła.
Ja listów chyba sto wysłałem, lecz ona, sroga ma pani,
ni gońca nie wyśle ani odpowiedzi żadnej nie przysyła.
Jak zwierz srogi, głodem dręczony, co zmysły postradał, czekam,
lecz ona gazeli ani nawet przepiórki mi nie przysyła.
Dobrze ona wie, że ptak serca mego ulecieć z rąk dziś chce,
a jednak sideł tkanych ze splotów warkoczy mi nie przysyła.
Ja nieszczęsny, upojony, zatruty jej słodkimi ustami
czekam wciąż na zbawczą czarkę wina – lecz ona jej nie przysyła.
Chełpiłem się sławą swą i doskonałością na wielu scenach
świata, lecz teraz żadna ze scen zaproszenia mi nie przysyła.
Musisz być rozsądny, Hafizie, i swoje miejsce też musisz znać,
wszak żaden sułtan do marnego ciury heroldów nie przysyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz