moje ciało jest jak bezpański pies
jeśli skradnie kość pieszczoty to chyba słońcu
ludzie potem mówią — liryka miłosna
a to włókna czerwone samotności
śmietniki uczuć — nawet tym zazdrości
prostytutkę z żołnierzem ominie na palcach
uśmiechnie się do płotem przemykającej kotki
szepnie dobranoc ptakom przywartym do muru
i tak błądząc doczeka wysokiego świtu
bezpańskie — coraz bardziej sobie niepotrzebne
coraz mniej umiejące i rozumiejące
coraz bardziej zdumione...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz